Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

posłano, i zgoda z nim stanęła: albo przeciw nim się obróci, lub wcale bić się nie będzie.
Cichém mruczeniem objawili wszyscy, że się dobrze stało.
— Przeciw takiemu nieprzyjacielowi, jak Jagiełło, wszystkie środki dobre—mówił Mistrz,—bo i on nie innych używa. Przeciwko poganom téż dopuszczono jest szukać wszelkich sposobów, aby z tego plugastwa ziemię oczyścić, a co są innego ci ludzie, co przeciw krzyżowi śmią walczyć, jeśli nie poganie?
— Od pogan gorsi—zawrzeszczał Schwelborn—bo się przybierają w szaty chrześcian, aby im szkodzili. Z poganina chrześcianin być może, z tych ludzi nic nigdy dobrego.
Tak gwałtownie się unosząc i wykrzykując, siedzieli długo, aż Mistrz wstał. Godzina była późna, żegnać się więc poczęli, i mistrz pozostał sam, pachołków wołając, aby mu do snu łoże przygotowano.
Obok komnaty, w któréj się narada i owa gwarna odbywała rozmowa, była sypialnia Mistrza, niby cela zakonna, ale po książęcemu strojna i w zbytkowne opatrzona wygody. Tu szaty zwierzchnie ściągnąwszy, Ulryk miał już odprawić służbę, gdy pacholę szepnęło mu słowo jakieś,