Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż mnie wojna obchodzi?—mówił stary—nie żołnierz jestem... prócz Chrystusów.
— Boćby was posądzić łacno, żeście tu podpatrywać nas przyszli?—mruknął zakonnik.
Stary spojrzał zdziwiony i rozśmiał się.
— Ksiądz jestem...
— My sami zakonnicy jesteśmy - odparł ze śmiechem także krzyżak,—przecież gdy trzeba, na zwiady się puszczamy. Jam téż nieraz przebrany na dworze królewskim z Czechami gościł!!
— Wasz zakon wolny jest—rzekł ksiądz—więcéj dziś żołnierzami, niż mnichami nazwać się możecie.
— Jakto dziś?—podchwycił krzyżak—alboż się co u nas zmieniło?
Ostatnie słowa urażony rzekł wyzywająco. Staruszek oczy spuścił, namyślać się zdawał.
— Uderzcie się w piersi, pamiętacie czasy dawniejsze... Zaprawdę, zaprawdę, urósł zakon w potęgę, ale potęga z sobą niesie pychę, a pycha wszystko złe.
Zakonnik się podparł łokciem i nasrożył.
— Ostre słowa, a w żywe oczy!—zawołał.
— Za oczymabym ich nie mówił, lecz owszem bronił was—łagodnie ciągnął stary.—Widzicie siwe włosy moje i choć ubogą, ale duchowną