Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 300.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zagranicznym sposobem zbudowany i para koni powodnych. Starosta narzuciwszy na siebie kożuszek z kun, stał patrząc w ganku, a właśnie w téj chwili ten co przodem jechał, podbiegłszy żywo, wierzchowca osadził.
Krzyknął z podziwienia Brochocki poznając Dienheima, który wesoło z konia skoczył, i z poszanowaniem zbliżył się ku niemu. Pańsko było teraz około dawnego jeńca: odzienie z aksamitu i sznurów złocistych, na szyi łańcuch, pas piękny sadzony, miecz w pochwach złoconych, na głowie czapka z piórem.
Twarz téż rumiana, jasna, tchnęła jakąś radością i swobodą.
— Bogu dziękuję, że cię tak widzę pięknie wyposażonym i żeś o mnie nie zapomniał.
Wprowadził go zaraz do izby, gdzie Starościna i Ofka z równą go uprzejmością przyjęły. Posłano po Mszczuja, który spoczywał, i ten się stukając toporkiem przywlókł witać. Zgrzano zaraz wina i posadzono gościa, pytając o jego przygody, bo się łatwo domyślić było, iż mu się powiodło szczęśliwie.
Począł je zaraz opowiadać Dienheim.
Z Brochocina wyjechawszy, w istocie jak mu radzono na dwór cesarski się udał, dla służby