Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z rana, na sam Nowy rok, kazał piękniejszą zbroję, którą był zdobył na Dienheimie, tarczę i cały rynsztunek z pod Grunwaldu, do tego dołożywszy co brakło na wyprawę, zanieść do izby, w któréj stał Kuno, sam przed pachołkiem poszedłszy.
Zastał jeńca swojego na kładce, przed kominem siedzącego, łokcie na kolanach, głowa w dłoniach... Miał na sobie ino łosiowy kaftan, przeszywany, stary, od zbroi poczerniały i powycierany, który mu służył za przyodziewek, czechczery ladajakie skórzane téż, a na nogach buty podarte.
Mimo téj nędzy, postawę miał żołnierską, a bujny włos rozrzucony na ramionach, pięknym go czynił.
Gdy za panem Brochockim ów rynsztunek wnosić poczęto, zdumiał się i zerwał ze swego siedzenia Kuno, oczyma pożérając starą pamiątkową straconą własność. Chłopak to wszystko poukładawszy, wyszedł.
— Jest u nas obyczaj — odezwał się Brochocki — że się ludzie na Nowe Lato obdarzają czém kto może. Ja téż w imię Chrystusa, którego dzień dziś obchodzimy, przynoszę ci najprzód swobodę, a potém na co mnie stało, a co ci miłém