Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 264.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W drodze kilka razy to go polskie oddziały chwytały, to krzyżackie; lecz się wykazywał papierem, że jeńcem był na słowie, a takiemu nic nie czyniono z jednéj, ni z drugiéj strony; chyba gdyby go Polacy z bronią byli w walce ujęli: w takim razie odsądzony od czci, dałby na placu głowę.
W Toruniu w istocie wróciło było już panowanie Zakonu, który wrąc zemstą bezsilną, sposobił się do odwetu. Wszyscy, na których podejrzenie padało, że królowi nie tylko służyli, ale mu zbyt byli powolni, srogą teraz kaźń cierpiéć musieli.
Plauen obrany Wielkim Mistrzem, z nadzwyczajną gorliwością krzątał się dla przywrócenia sił utraconych Zakonowi; lecz straty były ogromne, kraj wycieńczony, ludzie rozpierzchli, zamki poogałacane, a owa wieża dukatów pełna, o któréj rozpowiadano między pospólstwem, musiała się opróżnić wielce. Wprawdzie ze sprzedaży ziemi w Czechach, wpłynęły summy znaczne, ale na zaciągi nowe ogromnych téż było potrzeba.
Chmurnym rankiem dostał się Kuno do Torunia, nieustannie po drodze i w bramach pytany, wodzony i badany ktoby był i z czém jechał — obawiano się bowiem zdrady. Nie chciał wprost