Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 239.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie, nie Krzyżakom, bo ci szatanom służą, a wy z nimi, i dla nich tęż samą służbę sprawiacie.
Zamilkł na chwilę ksiądz, a gdy Noskowa zaniósłszy się od płaczu, nie odpowiadała, ciągnął daléj:
— Matko, źle wychowałaś dziecko, będziesz miéć na sumieniu zgubę jego.
Ofka zbliżyła się na kroków kilka zuchwale.
— Co mi macie do zarzucenia?
— Wszelaką rozpustę i swawolę — odparł ks. Jan — przestałaś być niewiastą, stałaś się dzikiém zwierzęciem.
Ofka roześmiała się urągliwie, a matka usłyszawszy to, porwała gniewna.
— Bratem mi jesteście — zawołała — ale nie po bratersku karcicie.
— Owszem, po ojcowsku, bom duchowny; po bratersku, bom nie przestał być bratem waszym, dopóki nie tracę nadziei nawrócenia.
Wtém dziewczę przerwało, biorąc się w bok jedną ręką i podnosząc głowę.
— Przecież kapłani są téż między Krzyżakami i zakonem oni są, a w Chrystusa wierzą i N. Pannę czczą i Św Jana mają za opiekuna, a wasz król Jagiełło poganin chrzczony dwa razy daremnie, bo pogańskiéj skóry z siebie nie zrzucił. Tak, do-