Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 225.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

widział jak dobyło z za rąbków pektoralik, otwarło go, w mgnieniu oka parę kropel w kubek wpuszczając. Chciał się zerwać i biedz, gdy Ofka spostrzegłszy go, zmarszczoną brwią, okiem nakazującém, w miejscu go przykuła. Kuno struchlał. Dziewczę naléwało sekt, rzucało cukier i miałko utarte przyprawy.
Bialuśka rączka kubek niosła żołnierzowi, który ze szczęścia, z téj rozkoszy, łzy miał w oczach.
— A! królowo ty moja! pewnie żaden napój w życiu tak mi jak ten nie smakował — zawołał przejęty, kubek trzymając w ręku — ale chcesz by mi nad wszystkie balsamy wydał się słodszym, przytknij do niego usteczka twoje, wypij kropel kilka...
Ofka się rozśmiała, oczy jéj błysły.
— Jam się zarzekła, nigdy nic prócz wody nie piję — odpowiedziała śmiejąc się — tego uczynić nie mogę.
Matka chciała ją namawiać nie wiedząc o niczém: spojrzała na nią groźnie. Wtém Kuno, w którym serce biło, wstał, chciał podejść do Sokoła, aby mu choć przypadkiem kubek wytrącić; lecz nim doszedł do niego, stary już wychylił go do dna i przewrócił na znak, że próżny.