Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 217.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak długi czas nie zmożono. Odłożono do jutra postanowienie.
Piękny to był i świetny dzień znowu dla owych rycerzy, co rozkazu nie czekając, jak lwy niezdobytą twierdzę napadli. Można powiedziéć, że czterech lub pięciu dzielniejszych poprowadzili za sobą wszystkich: Dobek z Oleśnicy, Piotr Chełmski, Florek z Korytnicy i Piotr z Oleśnicy łowczy sandomierski.
Jak mrowie obsiadło mury co żyło. Dobek podpadł pod bramę sam i kazawszy wrota rąbać, choć mu tarczę, którą robotnika zasłaniał podziurawiono strzałami, nie ustąpił. On i jego ludzie wdarli się do niższego zamku. Na wyższy w téj saméj chwili wpadli, albo się raczéj wdrapali drudzy. Floryan z Korytnicy, który już stał na murze, spotkał się tu oko w oko z vicekomturem, niemcem, jak wół silnym i odważnym. Starli się i schwycili za barki, aż komtur musiał się cofnąć. Na przedmurzu Piotr z Oleśnicy już był ze swymi, choć ranny w nogę i tarczą się tylko zasłaniając.
Gdy ich ujrzała załoga, bojąc się, aby jéj rozjątrzone rycerstwo w pień nie wycięło, poddała się.
Jagiełło na nieszpór wjechał do zdobytego