Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 208.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ślnie, Krzyżacy przekupywali ludzi, wysyłali gońców, używali wszelkich środków godziwych i niegodziwych i śmieli się z téj prostoduszności rycerstwa polskiego.
Można już było przewidzieć koniec tam, gdzie jeden z przeciwników przebierał w sposobach walczenia, a drugi wszystkie miał za dobre, co do celu go wiodły.
Szło już o istnienie samo Zakonu, któremu śmiertelny cios zadano, a dobić go owa szlachetność nie dopuszczała.
Jagiełło znużony, byłby już przyjął pierwsze warunki, jakie mu wprzódy podawali Krzyżacy; oni zaś, spodziéwając się posiłków z Niemiec i ufając w Zygmunta, przyjąć ich teraz nie chcieli.
W takiéj chwili Witold przybył z Mistrzem inflantskim, Hermanem, do obozu. Droga i obcowanie z Witoldem dłuższe, starczyły na pozyskanie go zupełne. Herman łagodnemi słowy wciąż bezustanku wystawiał Witoldowi jego własny interes, który zawsze najlepiéj do serca przemawia. Gdy do Malborga przybyli, nie ulegało wątpliwości, iż Inflantczyk na swojém postawi.
Sam Witold przedstawił go Jagielle, oddając mu nadzwyczajne pochwały i ręcząc za jego pojednawcze usposobienia. Mistrz Herman przybywał