Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 194.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

glono do picia, i wino było tak przednie, iż się samo do ust prosiło.
Pod koniec rycerskie pieśni chórem śpiewać zaczęto.
Kasztelan zmordowany, czerwony, pot z czoła uznojonego ociérał i rad był, gdy ostatnie danie z obrusem zdjęto, a pod spodem na podziw gości ukazał się jedwabny, którego brzeg perłami był oszyty.
Rycerstwo patrząc nań szemrało, że chyba do kościoła się godził.
Kubek po kubku wychylał z rąk Ofki kasztelan, bo go po korzennych przyprawach pragnienie okrutnie paliło... Już pod wieczór uczuł się z niepomiernego ucztowania jakoś koło serca nie dobrze, pożegnał więc gospodynie i całe z nim rycerstwo na zamek pociągnęło.
Aż do drzwi i za wrota nawet sama Noskowa odprowadzała, dziękując za cześć domowi jéj wyrządzoną.
Tak wszystko szczęśliwie się skończyło, z niemałą zazdrością Werderów, którzy w wystąpieniu Noskowéj chęć zaćmienia siebie upatrywali, a wkradnięcia się w łaski pana kasztelana.
Nazajutrz rano Ofka niespokojna, oka nie zmrużywszy w nocy, po tylu hałasach i zmęczeniu,