Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 154.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jagiełło, który szedł z pewną obawą przeciwko Zakonowi, niemal przerażony był zwycięztwem, mającém się odbić w całéj Europie skargami nań, aż przed tron papieża i cesarza. Wahać się zdawał, czy ma obalić tych dumnych mnichów, którzy odwoływali się do swych zasług, położonych w szczepieniu wiary i nawracaniu pogan.
W samém otoczeniu królewskiém zdania były wielce podzielone. Przy Witoldzie bawił ks. Marcin i codzień szeptał, że Zakon gotów ustąpić mu Żmudzi, byle nie pomagał Jagielle.
Codzień odważniejszy mnich powtarzał, że zwiększać potęgę, która ma go zgnieść, byłoby nierozumem. Na książąt mazowieckich wpływała księżna Aleksandra, obawiająca się późniejszéj zemsty Zakonu, a nie mogąca przypuścić, ażeby ta potęga runąć miała. Straszono już napadem Węgrów znowu. Tymczasem Jagiełło, niejako zmuszony znalazł się pod murami Malborga, który już miał czas jako tako się obwarować.
Nim nadszedł tu, Plauenowi nadciągnęły posiłki. Wszystko co uszło z placu bitwy, tu się schroniło.
Zaciążne kupki Niemców zbiérały się rozpierzchłe. Gdańsk przysłał czterechset ludzi od statków wpół zbrojnych, z toporami. Prawie cu-