Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

baw się wesoło: zdaje mi się, że więcéj tu do roboty nic niéma.
— Smutneby to było — odparł Kuno — gdybym się miał tylko bawić.
— Niech to się nazywa zabawą — ciszéj odezwała się Ofka — a może być z pożytkiem. Służyłeś Zakonowi, orężem ci nie wolno mu teraz pomagać, ale któż zabroni inaczéj? do zrobienia jest wiele.
To mówiąc spojrzała w oczy Dienheimowi, który milczał i znak jakiś Wolffowi dała. Ten przeżegnał się, od stołu wstał i wyszedł.
— Hrabio — odezwała się Ofka — chcesz mi być miłym? nie będziesz inaczéj, jak słuchając mnie i czyniąc to co ja robię. Służmy Zakonowi, on i ja wdzięczni ci będziemy. Ja tu pozostać muszę... wy moglibyście dostać się do zamku w Malborgu i zanieść im potrzebne wieści. Chcecie to uczynić?
Zawahał się Kuno, Ofka rzuciła nań oczyma i z uśmiechem podała mu rękę białą.
— Musisz iść ze mną, inaczéj się rozstaniemy — zawołała — będziesz mi miłym!! dam ci pierścień, gdy zasłużysz.
Dienheim wahał się jeszcze, ale ona już się