Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dany chłopcu, który sterował, przybito do brzegu i stary z łodzi wyskoczył.
W téjże chwili czółno odbiło i zatrzymało się zakryte wierzbą nad brzegiem zwieszoną.
Ofka stojąc ciągle, patrzała niespokojnie w ciemności. Czekali chwilę w krzakach, nieco opodal dał się słyszéć szelest rozginanych gałęzi i syknięcie. Na znak ten przybiła łódka. Ofka wyskoczyła z niéj, Kuno za nią. Stary dał pieniądz chłopcu, który pod wierzbę zawinąwszy, do snu się zaraz na dno położył. Postrzegł Kuno, że się znajdowali w ogrodzie drzewy owocowemi zarosłym. Stary wiódł ostrożnie, pocichu wskazując drogę i tak wspinając się ku górze, doszli do płotu i furtki. O kilkanaście kroków stał dom, w którego podwórzu psy gwałtownie ujadać zaczęły. Znowu więc Ofka musiała zostać, a przewodnik iść przodem. Korzystając z téj chwili bez świadka, Kuno chciał się zbliżyć do niéj; lecz ledwie wymówił słowo, uczuł na ustach cisnącą jéj rękę, zmuszającą do milczenia.
Starego długo nazad nie było. Psy podwoiły szczekanie i ucichły. Słabe światełko przemknęło się poza oknami domu, skrzypnęły drzwi. Ofka biegła już. Stara kobieta otulając lampkę dłonią, czekała we drzwiach, a zaledwie przez nie weszli,