Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 144.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

réj Ofka przechylona słuchała. Z obojętnością ludzi, którzy się o los kraju wcale nie troszczą, rybacy opowiadali o zajętych zamkach.
— W Toruniu obcy król — rzekł jeden — a jakże! nowych panów mamy.
— Nam to wszystko jedno — śmiejąc się dodał drugi — kto będzie rybę jadł, byle woda była niewielka, a ryby dużo!
W milczeniu czółno znów skierowało się ku głębinie i pędziło z rzeki prądem. Wśród téj ciemności i ciszy, noc się zdała wiekiem. Kuno czuł przy sobie Ofkę, która nań okiem nie rzuciwszy, siedziała w ponurém milczeniu. Twarz jéj na przód zwrócona zdawała się szukać i wyglądać tych murów, do których się przedrzéć chciała.
Jeszcze się na brzask nie brało, gdy w dali ukazały się mury ciemne i wieże na niebie zarysowujące się czarno. Gdzieniegdzie jak gwiazdka błyszczało na nich okno i paskiem jasnym odbijało się na wodzie. Wysoki brzeg zielenią i drzewami osłoniony, powoli oczom się odkrywał. Łodzi zwolniono biegu. Ofka i stary jéj towarzysz stanęli w czółnie, chcąc rozpoznać miejscowość. Zwracano cicho ku brzegowi, nareszcie na znak