Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 137.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Namyślał się potém długo.
— Gdybyście gdzie naszych panów spotkali... — mruknął.
Dienheim w oczy mu spojrzał: świeciły się jak u kota.
— Cóż chcecie? — zapytał.
— A! nic! nic! tak, gdyby o Morągu mowa była, to cóż? powiecie, że Abel w piecu lega jak legał i popiołu w nim dosyć, jak było.
— Nic więcéj?
Ruszył ramionami stary.
— Gdybyście tylko to mojemi słowy powtórzyli, będzie dosyć.
— Wojowaliście pod chorągwią Krzyża naszego — dodał — i dla Krzyża Ś. należy się wam cześć i wdzięczność, ale my teraz żebraki ubogie.
To mówiąc, począł czegoś szukać za szarym kubrakiem i z dłonią ściśniętą, którą ciągle pod suknią trzymał, przybliżył się do Dienheima.
— W podróży i wilcy mogą zjeść — rzekł — i lada kto napaść; gdyby czasem od naszych było niebezpieczeństwo jakie, a słowem się nie można wykupić, pokażcie im to.
I prędko ściśniętą dłoń ogromną wyciągnął ku jeńcowi, oglądając się dookoła tchórzliwie. Z ręki