Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nieufny Abel nie miał ochoty wdawać się w żadne stosunki zrazu, udawał, że mu śpieszno drzewo do kuchni przysposabiać.
Tymczasem jednak pilnie się przypatrywał Dienheimowi i słuchał co mu rozpowiadał, na większą część pytań jednakową zawsze dając odpowiedź, iż mało co, albo nic nie wié; znudziło to w końcu Dienheima, który na mury wszedł dla przechadzki i ztamtąd miasteczku się przyglądał smutnie. Ocalone od pożaru i grabieży, którymby nieochybnie uległo, gdyby zamek się był nie poddał, wydawało się ztąd dosyć zamożném i porządném. Życia w niém jednak mało znać było, bo się mieszkańcy z obawy załogi nowéj pochowali i siedzieli nie ukazując nawet w ulicach. Do studni w rynku, kiedy niekiedy wybiegłszy z domu, oglądając się dokoła, śpieszyła dziewczyna, zaczerpywała wody i uchodziła śpiesznie drzwi zatrzaskując za sobą. Gdy się tak po murach przechadzając dumał Dienheim, z miasta wyszły dwie zakwefione kobiety i drogą, która szła pod wałami zamku widać wynijść chciały za groblę, a może daléj w świat; ale żołnierz stojący na straży wstrzymał je i zawrócił, bo dnia tego jeszcze nikomu z miasta, ani kobiecie, ani mężczyznie oddalać się nie pozwalano, aby do innych