Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gwałtem słowo z ust wyrwał, tym razem wszakże o Noskowę sam się zapytał ks. Jana.
— Albo ją znacie? — odparł stary.
— Bardzo dobrze, bom w Toruniu przy Saynie długi czas wojował i przy jego poprzedniku, więc niéma kamienicy i kąta, któryby mi był nieznany.
Coś mu ks. Jan na to rzekł krótko, gdy tuż o Ofkę począł pytać, coby się z nią stało, i coby to była za niezrozumiała jéj przygoda, o któréj zasłyszał.
— Patrzcie-no — rzekł pan Andrzéj — dziewczyna mu w oko wpadła, ani chybi.
Zrozumiawszy to Dienheim się zczerwienił i zamilkł. Po chwili jednak zagadnął znów ks. Jana, który mu pokrótce przygodę opętanéj owéj opowiedział i biedy jaką z nią miał.
Dienheim się zamyślił mocno.
— I nie wiecie co się z nią stało? — spytał.
— W czasie saméj bitwy wyśliznąć się musiała i przepadła.
Dienheim porwał się z pieńka, na którym u drzwi siedział, mocno poruszony.
— W téj zawierusze — rzekł po niemiecku do ks. Jana — łatwo się stać mogło, że ją gdzie jakie ciury ubiły.