Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wam daję do jutra... Noc! przez noc wiele zrobić można. Wozy zaprządz i ładować!
— Nasz dom! nasz dom! — wołała burmistrzowa — ja go już nie zobaczę. Nasz dom!
— Cicho! — tupiąc nogą dodał Schütz — aby ludziom dodać serca, pierwszy weń ogień podłożę!

∗             ∗

Po nocnéj burzy i słocie, wypogodziło się niebo i obmyte zaświeciło słońce nad pobojowiskiem wczorajszém.
Szerokie pole między Grünwaldem i Tannenbergiem, gdzieniegdzie zaroślami, krzakami i pojedyńczemi drzewami okryte, nosiło na sobie ślady walki zaciętéj, która się na niém odbyła.
Nie było prawie stopy ziemi nie zoranéj kopytami końskiemi, na któréjby się złomek zbroi, skruszone i podruzgotane kopie, lub trupy nie walały.
Drzewa nawet ucierpiały w tym boju, kule poobłamywały gałęzie, które leżały na ziemi; krzaki zmięte i poduszone wbite były w nią, a słota nocna, która uniosła z sobą krwi ślady, mułem i piaskiem pookrywała ciała i szmaty odzieży.
Ciury od wojsk włóczyły się jeszcze, szukając łupu i zbierając na pobojowisku co się żywym na coś przydać mogło. Porozbijane hełmy, w których