Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A tuż chmury, które słońce było rozbiło u zachodu, zebrały się znowu i puścił się dészcz ulewny, który i na pobojowisku rannych resztę podobijał, bo ich ratować nie było można, a po skwarze nastąpił dojmujący chłód, przejmujące wichrzysko zimne. Rozbijano co żywiéj płótna, aby schronić się pod nie od ulewy, ogni nawet dla zwarzenia jadła trudno było zrazu rozpalić. Lecz w sercach pociecha wielka z tego zwycięztwa, za wszystko stała.
W królewskim namiocie mieniali się całą noc ludzie i opowiadania; każdy przynosił swoją przygodę, każdy miał coś do historyi dnia tego dodać. Widzieli niektórzy zjawiska w powietrzu nad wojskiem i jakby unoszące się nad niém postacie; drudzy cudownie życie ocalili, inni na nieprzyjacielu znaleźli bogate łupy. Kto co przedniejszego dostał, królowi niósł i składał, ale najprzedniejszym darem były niezliczone banderia, chorągwie i proporce krwią pobroczone, które ziemię u namiotu zalegały. W zaciętości, jaka po walce długo w sercach wrzała, wielu poległym zakonnikom długie ich brody mieczami porzezano i powiązano niemi jak sznurami chorągwie.
Pogoń co ścigała uchodzący oddział krzyżacki pod Wilgnowo, i która go tam rozbiwszy, do-