Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 049.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trupem stutysięcznym usłane. Skwar, który jeszcze dopiekał, widok tych ciał bez pogrzebu leżących, a nie mogących być pogrzebionemi, zmuszał daléj ku Malborgowi na noclegowisko się posunąć. Lecz daleko tak znużonego żołnierza wieść nie było podobna, tak że o ćwierć mili zatknięto obóz nowy.
Rozbito dla króla namiot, chociaż téj nocy ani on, ani nikt spoczynku nie miał. Przyprowadzano jeńców, znoszono jeszcze proporce, przychodzili z doniesieniami ludzie, a każda wieść nową pociechę niosła.
Zanim namiot rozbito, król z konia zsiadłszy i szyszak zrzuciwszy, jednego przy sobie mając Dobka z Oleśnicy, jak stał, na ziemi legł pod ożynowym krzakiem, dłużéj na nogach utrzymać się nie mogąc. Podesłano mu tylko liścia świeżego narwanego u jaworów, które blizko stały. Dopiéro po chwili dano mu znać, iż namiot był gotów, a król poszedł zbroję odpiąć i głosem, który ledwie dosłyszéć było można, o jedzenie poprosił.
Cały ten dzień na upale, wichrze, w znoju i boju, nikt nic nie miał w ustach, aż po zachodzie słońca dopiéro, poczęto sobie radzić, by głód doskwiérający zaspokoić.