Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 046.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciury i czeladź bezbronna z kijami i drągami, bez mieczów i zbroi, cisnęła się na plac i napadała rycerzy niemieckich, których już męztwo i duch był odbiegł, z jakim rano występowali.
I jako króla samego Jagiełłę, ledwie drogę mu zaparłszy wstrzymać mogli dworzanie jego i bratankowie, tak innych nie powściągnęło nic od udziału w bitwie.
Na wszystkie strony ścigano uciekających, których jasne zbroje świecące przy zachodzącego słońca promieniach, zdradzały. Na wszystkie strony widać było hufce pierzchające i gonitwy za niemi.
Ogromna moc ludu w taborze i wozach pruskich gospodarowała.
W tym zamęcie, gdy się późno obejrzał ks. Jan i Ofkę chciał znaleźć, napróżno o nią pytał i o strażnika jéj, nikogo już w swém miejscu, ani wieści o nich nie mogąc dostać. Sądząc więc, że ucieczka byłaby niepodobną i że skuszona ciekawością zabiegła może gdzie dla patrzenia na to straszne widowisko, pozostał w miejscu, czekając co los zdarzy.
Król jeszcze był ze wzgórza nie zjechał, ani téż ruszyć mógł, co chwila nowych jeńców i wiadomości otrzymując. Niesiono i wieziono chorą-