Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
X.


Marcik gniewny już wybiegł w podwórze, rad że na kimś spędzi złość swoją. Tu zastał czeladź zajadle broniącą wrót. Dobijano się do nich szturmem wielkim wołając:
— Otwierajcie, bo wywalim!
— Do kordów! krzyknął Suła, — który sam już swojego dobył. I podbiegł do wrót, grożąc:
— Precz! Nie ważcie mi się, — porąbiemy w szmaty...
Lecz do czynienia miał z równie zuchwałemi, jak sam był.
Pan Wincenty z Szamotuł, którego widzieliśmy u Łoktka, nadążył późno z Poznania. Wskazano mu po drodze, jako jedyną niezajętą gospodę, dom Grety.