Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wileje wasze stwierdzę i powiększę je... Będę wam ojcem łaskawym.
Tu ręką wskazał na otoczenie swe.
— Widzicie, że mnie tu wszystkich ziemian i rycerstwa wola powołała, a i prawo mam do państwa tego lepsze niż Czech...
Bogu się podobało posadzić mnie na tej stolicy — mieczem moim utrzymam się na niej.
Albert kłaniał się milcząc jeszcze, a Łoktek głos nieco podniósłszy dodał:
— Będę wam ojcem dobrym, słowo dane strzymam, ale dzieci chcę mieć posłuszne i wierne. Gdzie mi się kto sprzeciwi, tam ja sprawiedliwość sobie krótką domierzam, nie litując winnego.
Uśmiechał się mówiąc to dobrotliwie i schylonego Wójta po ramieniu poklepawszy — dokończył:
— Bądźcie nam jako gościom dziś radzi — panie gospodarzu!
Wójt pomruczał coś niewyraźnie, pokornie się schylając. Z pod oka patrząc na małego pana, badał go.
Z zimnej, stężałej twarzy niemca, nikt nie mógł odgadnąć, z jakiem uczuciem przyjmował Łoktka, ale w duszy jego wrzało. Wstyd mu było po możnym królu Wacławie, kłaniać się temu wygnańcowi, włóczędze — którego za pana swego uznawać był zmuszony.
Wójt, który się czuł możnym, silnym — prze-