Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 176.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

inny mi lepszy. Wy macie dni swoje, ma je Wurm (wskazała nań) nawet Czech, któregoście i wy umiłowali — a oprócz was kto wie ilu będzie w łaskach! Tak mi najlepiej, niewolnicą niczyją być nie chcę.
— A królową? — podchwycił Wurm.
— Królowe u was królują póki wesela, potem je w niewolę obracacie, — odezwała się Greta. Ja to wiem, więc ani królową, ani niewolnicą nie chcę być, wolę panią sobie i wdową!!
Wurm się rzucił niecierpliwie. Zapomniał, że Marcik ich słucha i ciągnął dalej.
— Tak wam przecie zostać nie dozwolą — rzekł żywo — prędzej później kogoś sobie wybrać musicie.
— No — to później i jak najpóźniej! — zaśmiała się Greta. Lice jej zarumieniło się.
— Wybiorę może — dodała — ale wątpię bym was wzięła.
Wurm z gniewu ręką o stół uderzył, a Marcik głośno się śmiać zaczął. Kurcwurst w kącie, choć mu się do tego mięszać nie wypadało, usta sobie ogromną łapą zatuliwszy, prychał...