Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

różnie. — Możny jest, rodu znacznego, ale wiele też zapragnie i drogo się płacić każe.
Książe zdanie to potwierdził głową, nie okazując by się lękał.
— Ja się w nim dumy nienasyconej boję — dodał ksiądz — bo ludziom pysznym, a władzy chciwym nigdy dosyć.
Ks. Klemens wracać miał do Krakowa, żądał więc poleceń i rozkazów, na co Łoktek krótko mu odpowiedział.
— Kraków wziąć muszę. Czyńcie co można, aby mi go dali bez krwi rozlewu.. Dziś o to najpierwsza troska.. Nie wiele on wart sam, ale w mieście niemcy są zamożni, jam grosza żądny, na Wawelu moc siedzi niewidzialna, która mi da inne ziemie, gdy go posiędę.
Nazajutrz rano w orszaku swym ujrzał ks. kanclerz wesoło jadącego Marcika, który pokłoniwszy mu się oświadczył, że z rozkazu pańskiego w jedną dążąc stronę, za straż bezpieczeństwa służyć mu gotów.