Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zumem — zręcznością, wreszcie pieniądzmi wiele dokazać można.
Przerwał nagle — Wójt słuchał zimno — miał on też same myśli, ale widział niepodobieństwa przyprowadzenia ich do skutku.
— Książe Władysław mężny jest i waży się na wszystko.
— Ale sił on nie ma — odparł Biskup — tylko te, które mu słabość wasza daje... Wszak nie dawno rycerstwa mu brakło i chłopów a gmin uzbrajać musiał.
— Dziś mu ze szczęściem druhów przybyło — rzekł Wójt. — Wiemy z pewnością iż Wierzbięta Kasztelan, Wojewoda, pan ze Żmigroda, Sandomirscy oba, a i pod bokiem waszym Klemens Kanonik, Kanclerz, tajemnie mu są oddani.
Nie musiało to być nowiną dla Biskupa, bo Kanclerza głową potwierdził — i dodał.
— Co do Kasztelana i Wojewody — wątpliwa jeszcze.
— A! nie ma już wątpliwości! — odezwał się Wójt.
Zamilkli patrząc na siebie. Biskup widząc, że Albert na ostatnie czeka słowo — dorzucił.
— Nie spieszcie! Dopóki Czechy na zamku, nowego pana nie szukajcie. Korona Czeska nie zostanie bezpańską. Wybiorą prędko króla nowego panowie, lub której z pozostałych niewiast dadzą męża... z możnego domu... Naówczas