Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 115.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

knię długą, włosy spadające na szyję otrząsnęła, ruchem główki pozdrowiła Pawła, i zabrała się do wyjścia.
— Choć twój dom tuż — odezwał się Paweł — niechby ci kto dla bezpieczeństwa towarzyszył, bodaj mój Hans z wielkim nożem.
Greta uśmiechnęła się pogardliwie, odsłoniła nieco płaszczyk i pokazała Pawłowi obok kaletki szytej perłami, piękny nóż w srebrnej oprawie, który wisiał u pasa.
— Nie boję się — rzekła, — mój Kurcwurst za straż mi stanie. Trzy kroki mam do mojej bramy. — Dobranoc.
Skłoniła się szukając Anchen oczyma, ale ta skryła się w swój kątek głębiej jeszcze, aby jej nie żegnać tak, jak nie witała. — I wyszła.