Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żały, świeżo zabitego wołu mięso na jutrzejszą sprzedaż przygotowywano.
Paweł sam już tylko nadzorem zwierzchnim swego rzemiosła się zajmował, a przy robocie zastępował go młody czeladnik Hans, który naprzeciw niego wyszedł w fartuchu z wiszącym, zakrwawionym nożem u pasa i rękami zakasanemi.
Chciał go pytaniem jakiemś zatrzymać, ale Paweł ręką rzucił i spieszył odpocząć w izbie, w której ogień widać było.
Hans popatrzał za odchodzącym z ciekawością pewną, i zawrócił do szlachtuza, w którym wesołe głosy chłopców ćwiertujących mięso i śmiechy słychać było.
Dom Pawła z Brzega wcale do Wójtowej kamienicy nie był podobnym — Drewniany, obszerny.</ref> wygodny, nie kusił się o żadne państwa pozory. Jedna duża izba na dole, w której właśnie ogień płonął jasny, służyła za stołową i gościnną, a nawet i za kuchnię. Bliżej ogniska pozawieszane były sprzęty kuchenne — patelnie, misy, garnki stały na policach.
Dnia tego wszystko już było ukończone, naczynia poustawiane, a nie młoda jejmość w sukni czarnej, opiętej, z rękami założonemi spokojnie na ławie siedziała. Sługa z kądzielą drzemała w kącie.
Gdy Paweł wszedł do izby, stara po chodzie go poznając, wstała milcząca i poczuwszy się do