Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 029.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sznury! Spuściliźmy się tak szczęśliwie i uszli, koni dostawszy..
W tej to zawierusze zgłosił się Czech, że jemu należy Polska, bo Gryfiny wdowy kleryk coś tam na skórze fałesznie napisał... Przemko wielkopolski przez zazdrość dla naszego, wolał oddać Kraków Czechowi.
Myślisz, że nasz mały się poddał i uszy stulił? Szli Czechy na Sandomierz, a my też przeciw nim.
Znowuśmy się tłukli a gnali — bo nie były to Czechy też same co dziś są. Jednak my im z Łoktkiem podołali.
Poszliśmy do Wiślicy — i wzięli. Podstąpiliśmy pod Kraków, zajęli przedmieścia, siedzieliśmy im pod nosem — nie dali się.
Nie mógł naówczas żaden Czech na krok się za wał ważyć, bośby na nich czatowali i rwali ich wszędzie. Przyciągnął z Pragi Biskup z wojskiem, bo oni sobie z biskupa Wojewodę zrobili, i ten nam rady nie dał.
Łoktek z nami krył się po lasach, po wąwozach, po górach i polował na nich.. Wówczas nieraześmy obłowili się dobrze.. tak, że już oni sami się prosili u niego, aby zgodę zrobił.
— A dobrze — rzekł — idźcie precz, będzie zgoda!
I rwaliśmy ich po kawalcu..
Dopiero jak sam król przyciągnął z mocą wielką, a jeszcze tamtych Sasów sobie z Brande-