Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Ligęzę. Młodszego Trepkę za oratora wyznaczono, któremu inni posiłkować mieli.
Albert Wójt choć w trwodze od rana po bezsennej nocy, czując że i on pociągniętym tam być może, odział się jak na uroczyste posłuchanie, łańcuch włożył, miecz przypasał i z ratusza tyłami do swojego domu przeszedłszy, na dole czekał. W ulicach starał się nie być poznanym, bo zdrajcą go wszyscy wiedzieli, obawiał się napaści.
Książe Bolesław stał we zbroi, szyszak w ręku trzymając, w postawie dumnej i pańskiej, więcej serca chcąc okazać niż go może miał, gdy weszli oratorowie.
Powitali go ukłonem niskim, z poszanowaniem Piastowi należnem, choć tam już onej krwi starej, którą pochłonęła niemiecka, ani kropelka się nie odzywała w piersi zamkniętej...
Książe witał uprzejmie, acz po twarzy widać było, że wielce się frasował.
Wystąpił Trepka ze słowem:
— Przychodziemy tu do miłości waszej, od księcia Władysława, ziem tych ojczyce i dzieci — z pokłonem i prośbą. Wasza miłość zająłeś dzielnicę, która mu nie przynależy, ale panu Władysławowi, chcesz ją sobie przywłaszczyć, co jego dostojeństwu i zacności nie przystoi. Wezwali waszą miłość płosi ludzie, ledwie od niedawna tu osadzeni, niemieccy mieszczanie krakowscy, których dobrodziejstwy