Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siebie. A że gdzie indziej miejsca nie było by wszyscy razem zgromadzić się mogli, przeto na rynek przybywszy tu się ustawiać zaczęli, rodami, szczytami, ziemiami, zawołaniami, ze starszyzną na przedzie, która sędziwe stanowiła grono.
Na ratusz zbiegający się mieszczanie, gdy ich tak przeważnie wciągających ujrzeli — struchleli od trwogi. Wójt stojący w oknie, pobladł, zachwiał się i cofnął z niego.
Lasota do księcia biegł oznajmując, iż ziemianie nań oczekiwali.
Uprzedziwszy go Fuld już dał był znać Ślązakowi o liczbie i powadze poselstwa tego. — Książe nie pewnym się okazał co pocznie. Widać było, że wszelką stracił otuchę. Kazał jednak podać sobie zbroję swoją turniejową, z orłem na piersi, szyszak złocony, miecz godowy, płaszcz książęcy, a dworowi przywdziać szaty i uzbrojenie odświętne.
Już miał na koń siadać, gdy nagle zachwiał się, rozmyślił i pozostał na wójtowym dworze.
— Niech z między siebie przedniejszych mówców wybiorą, — rzekł do Lasoty, — i przyślą do mnie. Ze stu na raz mówić nie mogę. Wszak jedno myślą, gdy kupą jadą, dość kilku do rozprawy.
Gdy poselstwo to na rynek przyniósł Lasota, starsi wyjechali na środek, rozmówili się z sobą, porozumieli i wybrali Żegotę Topora, Trepkę, Mszczuja Jastrzębca, Petrosława ze Mstyczowa,