Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sze, iż książe Władysław przeważne siły zbiera dla odebrania Krakowa.
Księciu Bolesławowi gościna ta przymusowa ciążyła, codzień się stawał opryskliwszy, Wójta witał i żegnał wymówkami.
— Coście to mi obiecywali? Pókiż tego czekania będzie? Zwiedliście mnie...
Biskup choć pracował nad duchowieństwem aby je pozyskać sobie, znaczna część trzymała się na uboczu. On, Wójt i książęcy dwór naradzali się po dniach całych, i niepokój rósł ciągle.
Muskacie donoszono, iż dobra biskupie Łoktek wojskiem ciągle zajmował.
Ktoby był następnej wiosny do Krakowa tejechał za tych ślązkich rządów — ledwieby go zaraz poznał. Miasto, gdyby nie załoga, wyludniało się. Z ziemian i rycerstwa nikt tu prawie nie zajrzał. Woźnice i kupcy nie bardzo się na gościńce ważyli, bo już Łoktkowi chwytali ich, a dużo ziemian na swą rękę, korzystając z czasu niespokojnego zasiadało po gościńcach.
Obyczaj ten napastowania podróżnych, za czeskich rządów trochę się był powściągnął, bo surowo się wzięto do łapczywych rycerzy — teraz znów bezkarnie z gródków się dobywali.
W gospodzie kupieckiej, w rynku, wozu nowo przybywającego trudno teraz zobaczyć było, połowa kramów stała zamknięta, kupujących brakło, kupcy skarżyli się i sarkali.