Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.


Upłynął miesiąc, miało się ku jesieni. W mieście mało się co zmieniło. Marcik wyzdrowiawszy rychło, pożegnawszy Zbrożka, który nad Pilicę powracać musiał, nie pojechał do Łoktka, choć go do obozu serce ciągnęło — musiał zostać, aby pilnować zamku, bo jawnie się zamach jakiś gotował. Musza, Lewek i inni zastraszające przynosili wieści.
Na Wawelu załoga była mała, a książe nie miał jej czem zasilić, bo sam ludzi potrzebował.
Wójt Albert, który z drugiej jakiejś podróży wrócił, nie chodził jak dawniej chmurny i nasępiony, ale z głową do góry, nieustannie się po mieście krzątając.
Veita zostawiono przy dowództwie straży, ale