Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 131.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szopa, w której Sułę znaleziono, także przeciw nim świadczyła, bo do niej prócz nich, nikt przystępu nie miał.
Sukno zaś, w które obmotany był Marcik, zabrane jako lice, tego samego było gatunku i barwy, jakie circulatorom dawano.
Słuchający głowami potrząsali nieśmiejąc rzec słowa — bo Wójta wszystko obwiniało, a nikt nie chciał się z nim zadzierać. Strwożeni byli. Greta nawet dobrze nie znając młodego chłopca, strzymała się z tem, co myślała.
Zabawiwszy trochę, Zbrożek do gospody swej w Grodzkiej ulicy pociągnął, nie czekając nocy.
Mieszczanie dopiero pozostawszy sami, otwarciej się mogli rozmówić. Wszyscy oni, Paweł, Niklasz i Keczer — zafrasowani byli. Zuchwalstwo Wójta dowodziło, że już pewnym siebie był.
— Książe z wojskiem wyciągnąć musiał — odezwał się Niklasz. — Na zamku małą pono załogę zostawił — nieobecność Łoktka może się przeciągnąć, bo z krzyżakami ma do czynienia wiele. Tym czasem Wójt pogotowiu. Ślązacy pewnie na czatach... i w mieście nowego pana mieć będziemy!!
Wzdychali frasobliwie. Greta ręce łamała gniewna. Wszyscy lękali się, aby miasto nie ucierpiało, a najwięcej ci, których Wójt nie lubił i znał za swych nieprzyjaciół.
Że się coś gotowało, wszyscy to czuli. Zau-