Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

choć dziedziczny jest, a drugiego posadzić w jego miejsce?
— Hm — odparł tą porywczością trochę rażony Marcik. — Pewnie, że dla nas Paweł byłby lepszym Wójtem, bo lepszym jest człowiekiem — ale pana Alberta trzebaby na czemś gorącem chwycić, aby go ukarać.
Będziemy wietrzyli zdradę.
— Tak, — rozśmiała się Greta, — a nim wy ją zwietrzycie, on i wam i miastu licha nawarzy!!
Marcik popędliwość niewieścią policzył na karb niechęci ku Albertowi. Greta tym czasem coraz bardziej się ożywiając, prawiła swoje.
— Dajcież radę co czynić? — rozśmiał się Suła.
— Ja? — zawołała wdowa, — przecież wy mężczyźni krótsze włosy, a dłuższy rozum mieć powinniście?
Od słowa do słowa ucierali się z sobą na pół żartobliwie, pół serjo.. Przebiegła niewiasta wreście, gdy Marcik dopytywał z kimby w mieście mógł się sprzymierzyć, komu zaufać — ruszając ramionami i szydząc, poczęła:
— Krótkowłosy mój panie.. Ja na waszem miejscu szukałabym w mieście takich ludzi, co siedzą w niem, a do Wójta nie należą i są mu solą w oku!!
Nie domyślny Suła ludzi takich dojrzeć nie mógł, dumał i przemyślał na próżno.