Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom I 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domy ich, o ile możności stały oddzielone od zamieszkiwanych przez chrześcian, zamknięte dla nich, tak, że jedna tylko część ich dostępną było dla tych, którzy z niemi mieli stosunki. Wystawieni na samowolę i prześladowania, kryć się musieli z całém życiem swém, aby chciwości nie obudzać, nienawiści nie drażnić.
Dom Natana Ispana stał w części miasta, zwanéj na Piaskach, wysoko obmurowany dokoła.
Brama wiodąca doń z dębowego drzewa wyciosana, blachami żelaznemi okuta, stała zawsze zamknięta. Wązka furta z boku prowadziła na podwórze, a i téj nie otwierano, nie przekonawszy się wprzódy, kto i z czém przychodził. Cudzoziemskim obyczajem umocowany przy niéj był młot ciężki, którym bijąc, przyjezdni znać o sobie dawali.
Zbigniew już zdala swoim ludziom w rogi dąć kazał i pokrzykiwać, nic to jednak nie pomogło, gdyż stanąwszy u wrót, znaku życia najmniejszego przy nich nie znaleźli. Trąbiono długo i pokrzykiwano napróżno.
Jeden z czeladzi dopiero z konia skoczywszy, młotem walić począł, nie żałując furty, aż się odsunęła deska od okienka i blada twarz w czapce ogromnéj ukazała za kratą.
Z pod brwi jéj czarnych, grubych, nawisłych, wejrzenie strażnika padło na Magnusa; starczyło