Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.



Nadszedł dzień ten straszny, do którego modlitwami się przygotowywano w trwodze wielkiéj, we łzach tajemnych. Jak świt poczęły zewsząd wojska cesarskie miasto opasywać, z tych zwłaszcza stron, z których najsłabszém się być zdawało.
Pod bramy zataczano z wysiłkiem wielkim tarany owe olbrzymie. Łucznicy szli oddziałami wielkiemi. Rogi grały, lud się naciskał gęstemi szeregi. Zdala widać było cesarza samego pod chorągwią wielką stojącego z grafami swemi, w szyszaku z orłem, we zbroi świecącéj, na koniu siatką żelazną okrytym.
Około niego w hełmach całe twarze osłaniających, których właśnie używać dopiero poczynano, kręcili się groźnie pouzbrajani rycerze z włó-