Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.



Jak do dźwigania wielkiego gmachu granitowych słupów potrzeba, tak na czasy ciężkie bark ludzi kamiennych, którzyby się pod niemi nie ugięli. A były to czasy, w których nikt pokoju nie zażył, chyba nocą na świeżem pobojowisku.
Gdzie spojrzéć było nieprzyjaciel stał, a przyjaciel i sprzymierzeniec dzisiejszy, jutro się na wroga zamieniał.
Na te dnie czuwania nieustannego mężem przeznaczonym był Bolko, i ludzie ci co przy nim nauczyli się być mu podobni.
Pomorze wojowano i zawojowywano, a nazajutrz ochrzczeni poganie, występowali przeciwko ojcom chrzestnym. Tak ów Gniewomir szedł na Bolesława, aż póki go jako zdrajcę kijmi nie ubito. W Czechach rządził bojowniczego ducha