Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będąc pewien nóg jego, i jak strzała puścił się ku bramie. Nim miano czas dostrzedz ucieczkę i rozkazać w pogoń iść za nim, już się odsadził daleko.
W kilka minut dopiero, Benno opatrzywszy się, skoczył na dziedziniec, wołając na ludzi aby zbiega gonili, lecz nim się zebrali do koni, Żemła był na podzamczu, wpadł pomiędzy domy, i dobiwszy się do zarośli, ogrodów, opłotków, szop które tu stały gęsto, znikł między niemi. Niewiedziano nawet w któréj stronie go szukać; a i pytać nie było kogo, bo na dróżynie od pól mało ludzi było.
Chociaż Wojsław i reszta poselstwa uwięzioną została, było komu Bolkowi opowiedzieć o ich losie i o jawném wystąpieniu Zbigniewa przeciwko niemu. W Krakowie niecierpliwie czekano na wieści. Bolko był właśnie powrócił z Koźla, zamek zastał pełen gości; przyjmował teścia swojego Swiatopełka kijowskiego, mnogo z nim przybyłych Rusinów i Czechów.
Radzono o gotującej się wojnie, gdy Żemła przypadł sam jeden odarty, na koniu wychudłym znękany długą i spieszną drogą przywożąc o poselstwie wiadomość.
Pobiegła zaraz czeladź dać znać panu, który że z gośćmi swemi na wielkiéj izbie w zamku siedział, natychmiast Żemłę do siebie przywołać rozkazał.