Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na tydzień przed obrzędem zjazd liczniejszych gości się rozpoczął. Królewicza dopiero na dwa dni przed weselem najwcześniéj się spodziewano. Jechały Beliny, gdzie się jaki znajdował z tego rodu, Skarbimierzycy, powinowaci nawet dalecy. Proszono i nakazywano do wszystkich, bo im silniejsze a huczniejsze wesele, tém większa cześć dla nowożeńców.
Podtenczas gdy Bolesława się spodziewano, przeciw któremu młodzież o milę wyjechać miała, wszyscy już prawie zgromadzeni byli na dworze. Panny młodéj tylko z matką nie było jeszcze, bo ta dopiero na dziewiczy wieczór ze świetnym orszakiem zjechać miała.
Dziedzińce wszystkie pełne już były i nabite. po całych dniach około stołów, beczek i kadzi ludu się kręciło mnogo, a podczaszowie zapraszali i nalewali. Śpiewy rozlegały się szeroko i dziwnie z sobą mieszały, bo często dwóch, trzech i więcéj śpiewaków w różnych stronach podwórza zawodziło każdy inaczéj.
Czasami téż, że czas był piękny bardzo, dnie ciepłe i słoneczne, koło młodych dziewcząt i chłopców puszczało się w pląsy, jak to u nas dawnym obyczajem było, ze śpiewami, które to jak pytania i odpowiedzi, to jak wykrzyki się wyrywały, budząc śmiechy i oklaski. Zwrotka czasem dosadna ściągała słuchaczów i niepomierną wywoły-