Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 036.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszyscy prawie rachowali na tę przyszłość, która zdawała się im pewną.
Zbigniew nie bez myśli dwie korony przysposobić kazał Natanowi, spodziewał się bowiem zostawszy sam panem, księżniczkę jaką dostać z Niemiec za żonę.
Uknowana Pomorców napaść czasu wesela, lub łowów, bez których Bolko długo wytrzymać nie mógł, zdawała się nieochybną grozić zgubą. Nikt się ani spodziewać jéj, ani przeczuwać nie mógł. Pomorcy byli przestraszeni srogiemi klęskami, jakie ponieśli nietylko w wycieczkach na Polskę, ale na własnéj ziemi w Białogrodzie i Kołobrzegu.
W Niemirowicach tymczasem nadzwyczajne przygotowania czyniono.
Dworzec był nowy w pośród lasów wzniesiony, widłami dwu rzek objęty, opasany tynami, mocny i warowny, bo naówczas inaczéj jak obronnie osiedlać się nie było można. Wśród obszernego podwórca wznosił się przy nim kościółek drewniany, jeszcze złocistą barwą świeżego drzewa połyskujący, z maleńką dzwoniczką nade drzwiami i z domkiem obok dla proboszcza.
Obszerne zabudowania przylegały do pańskiego dworca, bo Niemir był zamożnym, ziemie szerokie do koła należały do niego, osadników na nich podostatkiem było, a daniny, osypy, barcie, stada przynosiły mu wiele.