Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odparcia i obrony miano, siły gromadzono, gdyż na Wrocław Czesi się sposobili.
Wieść ta rzucona tak jawnie popłoch sprawiła wielki; wojewoda wziął bardzo do serca niebezpieczeństwo, i natychmiast chciał jechać z tém do króla.
— Bez króla pana naszego, — rzekł do Opata, — ja synom jego rozkazywać nie mogę i niechcę; królewiczowi Bolkowi potrzeba naprzód dać znać, aby się starał zamach uprzedzić i szedł na granicę czeską.
Na całą noc jadę do Płocka...
Natychmiast posłańców wyprawiać zaczęto na wszystkie strony, Strzepa téż na koń siadł, a wojewoda jakby w przededniu wojny, ledwie żonę i syna uściskawszy, przed świtem jeszcze puścił się do Płocka.
Umyślnie puszczony postrach napaści czeskiéj rozbiegł się po kraju, chciano ażeby do Wrocławia nie z jednych ust doszedł. Zręcznie podano wieść przez duchownych, wojsko i ziemian, którzy łatwo uwierzyli pogłosce.
Od grodu do grodu jadąc, wojska i załogi do pochodu nakazując, Sieciech zdążał do Płocka. Zatrzymywał się umyślnie po drodze, ażeby wiadomość o napadzie uprzedziła go. Chory król którego nie oszczędzano, zafrasował się i strwożył mocno o dzielnicę Bolkową i ukochanego syna. Wysłał po Sieciecha i czekał nań jak na zbawcę.