Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Napatrzéć się było można pocztów różnych, zbroi wszelakiéj i rynsztunku, bo nie wszyscy się jednako zbroili i chadzali. Od granic niemieckich z nad Łaby wtargał obyczaj zachodni; władycy niemcom byli szczególniéj zbroją podobni, którą sobie ztamtąd dostawali, z Saksonii, od Franków i z dalszych krajów. Szlązk ciągłe téż miał stosunki z Czechami i Niemcami razem, to téż obojga języka i odzieży pełno było.
Przeciągały przez Polskę karawany kupieckie z Rusi, wioząc z sobą wszelaką kupię ze wschodu, któréj wiele tu pozostawało.
Od Bolesława Wielkiego stawiła się ziemia Polan dostatkami wielkiemi, obfitością wszystkiego, tak, że mnich, który czyny Bolesława Krzywoustego opiewał, sławił pod te czasy jéj: „powietrze zdrowe, ziemię żyzną, lasy miodorodne, wody rybopłodne, rycerzy mężnych, wieśniaków pracowitych, konie wytrwałe, woły oracze, krowy mleczne, owce wełniste” [1].
Ten dostatek ziemi widać na jéj synach było, a choć świetności cesarskich dworów nie znalazł tu obcy człek, ziemianie Władysławowi nie ustępowali zamożnością i okazałością pocztów panom na Zachodzie. Inaczéj tylko ona się przedstawiała. Wiódł każdy z sobą po sto, po kilkadziesiąt koni dla bezpieczeństwa i wystawy, ciągnęły się wozy

  1. Gallus.