Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 146.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nad korony i berła doczesne stać i z rąk wodzów nie puszczać. Cesarze niemieccy gdy zawojowali kraje wielkie, wnet przeciwko władzy kościoła wystąpili, chcąc go sobie uczynić podwładnym.
— My się tu już wcale pokus podobnych obawiać nie możemy — dodał arcybiskup — górą stoimy i nie przestaniemy stać. Przeciw kościołowi nie wystąpi nikt, kościół trzyma, kościół panuje, kościół rządzi; król niczém inném nie jest, jak z Rzymu namaszczonym pełnomocnikiem i ręką jego. Pierwszym sługą.
Umilkli drudzy, nie poczynał nikt.
— Niechaj więc ten podział kraju przyjdzie do skutku — odezwał się arcybiskup. Zapobieży on uzurpacyi Sieciechowéj. Przyczyńmy się wszyscy do dzieła tego. Zwołajmy po dyecezyach naszych przedniejszych ziemian, władyków i żupanów, włóżmy na sumienie ich, aby w tém królowi byli pomocni.
Macieli co przeciwko temu?
Zatoczył wzrokiem arcybiskup, spoglądając po milczącéj braci. Nie odzywał się nikt, nikt przeczyć nie śmiał.
— Co z tego podziału wyniknąć może — rzekł Lambert po chwili — przeniknąć trudno. Jeden z nich zechceli drugiemu być podległym? Rozłamie się li państwo i osłabnie, zwłaszcza, jeżeli nierycerskiego ducha Zbigniew, prawem starszeństwa zapanuje?