Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 135.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cała ta garstka młodzieży, zowiąca się jego drużyną, do niego była podobną i naśladować go usiłowała.
Tu ściśle przestrzegano aby żadna z form rycerskich, z praw przyjętych na Zachodzie, zaniedbaną nie była; nie wyruszano w pole bez modlitwy i śpiewu, nie zabijano proszącego o miłosierdzie, obraniano bezbronnych. Nawet najdrobniejsze przepisy w trzymaniu włóczni, we wdziewaniu zbroi, w użyciu oręża ściśle były przestrzegane, z czego prości ludzie naśmiewali się trochę.
Nie dziw téż iż drużyna Bolka Zbigniewową wyśmiewała, sposób życia starszego królewicza wyszydzała, z pogardą mówiąc o kleryku, o jego hałaśliwéj gromadzie, o miłostkach z niemką płochą i całém obchodzeniu się niezręczném a dumném.
Królowa zdawała się o Grety stosunkach ze Zbigniewem nie wiedzieć wcale, choć one nie były tajemnicą dla nikogo. Greta potroszę się z tém chwaliła, a królewicz téż nie dbał o ludzi.
Bolko od dworu Judyty zdala się trzymał, albo się wcale u niéj nie pokazywał, lub milczący przychodził na rozkaz ojca, niedługo pobył i wymykał się do swoich.
Nie udało się macosze w ten sposób go opanować jak ujęła Zbigniewa; Greta zawczasu próbowała go sobie pozyskać i została odepchniętą pogardliwie, inne téż nie były szczęśliwsze. Nie