Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na odzyskanie grobu Zbawiciela, i ledwie go tém powstrzymać było można, iż pogan miał pod bokiem, od których niebezpieczeństwo groziło i zwalczyć ich naprzód było potrzeba. Niejeden już raz Bolko padał do nóg ojcu, błagając go, aby mu choć ze stu rycerzami dobranemi iść dozwolił z królmi i książęty chrześcijańskiemi na odzyskanie Jerozolimy.
Ilekroć zadrgała ta sprawa święta na zachodzie, Bolko się nią rozgorączkowywał; ani wiek, ani kraju położenie puścić go na niepewne losy nie dozwalały.
Sieciech wprawdzie niezbyt był temu przeciwnym, lecz opierającego się ojca nie śmiał namawiać.
Na małym dworze królewicza tylko o podobnych rycerskich dziełach myślano i rozprawiano: o podboju Pomorców, o wojnie dla krzyża świętego, o zawojowaniu ziem nowych, ustaleniu granic, odzyskaniu krajów jednego języka, które Niemcy zagarnęli i obsadzali swoimi. Bolko miał wszystkie przymioty ówczesnego rycerza chrześcijańskiego, pobożność wielką, poszanowanie słabych, cześć dla starości, nieustraszone męztwo w boju i miłość wypraw nęcących niepodobieństwy i niebezpieczeństwami. Rzucał się najzapalczywiéj tam, gdzie coś nadzwyczajnego mógł dokazać, spełnić jakiś czyn bohaterski.