Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zbigniewowi rozchmurzyło się czoło, gdy się znalazł w izbie, w któréj woń mięsiwa, napoju, kwiatów i olejków, któremi niewiasty głowy sobie namaszczały, przyjemnie połechtała jego powonienie. Dawny kleryk miał wielką do niewiast ciekawość, a niezbyt w nich przebierał; dwór królowéj obfitował szczególniéj w piękne i wesołe dziewczęta.
Pomiędzy Niemkami odznaczała się ulubienica i powiernica pani Greta, która, choć niezbyt już młodziuchna, bo pono do lat się trzydziestu zbliżała, miała jeszcze dobrze zachowaną świeżość jasnowłosych córek teutonów, a piękną budową, wesołemi oczyma niebieskiemi, śmiałością w obejściu się z mężczyznami, przechodziła swe współzawodniczki.
Wiele tam rozpowiadano o téj Grecie i przygodach jéj różnych, miała zawsze miłośników wielu, ale na kobierzec nikt jakoś prowadzić się jéj nie ważył.
Niezdało się to ją obchodzić wiele, bo twarz miała zawsze wesołą i jasną, żart na ustach i odpowiedź gotową a wydawała się szczęśliwą.
Prawa ręka królowéj służyła jéj do wszystkiego, do przyciągania tych, których potrzebowano, szpiegowania innych, jeśli się obawiano. Z dobréj woli czy z rozkazu Judyty, Greta starała się uwikłać w swe sieci młodziuchnego Bolka,