Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w niebiosach rozpięty krzyż z obrazem ukrzyżowanego Zbawiciela, pod którym dwie boleściwe stały postacie ze załamanemi rękami, matka niepocieszona i uczeń najmilejszy.
W pośrodku kościoła widać było, na nizkich a grubych słupkach leżący grobowy kamień Dubrawki. Święte relikwje Wojciecha, leżały, wedle prastarego obyczaju, w Krypcie podziemnéj pod wielkim ołtarzem.
Swieczniki srébrne, na których jakby splecione węże i zwyciężone poczwary wiły się zmuszone służyć światłu, obrusy śnieżne, kapy szyte perłami, okryte złotem, miała już katedra, a zakrystja była bogato zasposobiona. Składali się na nią wszyscy, swieccy i kapłani. Dzwony z blachy ukuto na nowo i głosy ich znowu wołały do modlitwy, budząc u pospolitego gminu gdy się ozwały poważne grozę, poszanowanie i przestrach.
Pogańskich jeszcze na pół obyczajów ludzie, słysząc to powietrzne wołanie, szli posłuszni do kościoła, czując się jakby ciągnieni czarodziejską siłą. W głosie tym było zarazem błogosławieństwo i groźba.
W przededniu wielkiéj uroczystości arcybiskup mszę odprawiając zapłakał łzami radości wielkiéj; iż Bóg mu dał doczekać chwili téj a odchodząc od ołtarza usta jego mimowolnie wymówiły przypomniane słowa Symeonowe.