Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 045.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtórzyła się tłumna i wrzawliwa narada z panami Wrocławiany i Szlązakami, ze starszyzną wojskową, ze wszystkiemi co przeciw Sieciechowi iść się gotowali.
Bolko dał głos starszemu, który łatwiejszą i obfitszą miał wymowę, a umiał to okazać że nie przeciwko ojcu oręż podnosili, lecz w obronie króla, na wspólnego wroga.
Okrzyknęli wszyscy:
— Idźcie! my z wami! — dosyć panowania wielkiego wojewody! — precz ze zdrajcą!
Wprost z izby, Zbigniewa zdawszy na ręce Magnusa, Bolko pośpieszył do swoich oddziałów do drużyny, sposobiąc się ze zwykłą gorącością na tą wyprawę, w któréj widział tylko upragnioną wojnę.
Pomimo że wszystko zdawało się gotowém, z największym przysposabiając się pośpiechem, Bolko nim Zbigniewa doczekał, nim zebrał ludzi, tygodnie upłynęły. Chociaż nie szybko naówczas przez wielkie obszary puste i lasy wieści przechodziły po kraju, po chatach, osadach, miastach, wszędzie już wiedziano o tém, iż synowie oba z wojskami się przeciwko ojcu przysposabiali.
Przyjaciele Sieciecha obwoływali — dzieci się podniosły przeciwko rodzicowi własnemu.
Nieprzyjaźni wojewodzie głosili że chciał syna królewskiego zgubić i zabójców nań nasadził.
Brali jedni stronę Sieciecha, drudzy królewi-