Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 269.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeśli cierpiał wewnątrz, cudownie umiał pokryć grą fizyognomii, co się w sercu jego i duszy działo. Twarz miał wypogodzoną, czoło promieniejące, usta uśmiechnięte, i niezmiernie żywo rozprawiał z którąś z pań o Nilu i piramidach egipskich. W chwilę potem rozmowa się zwróciła na Anglię i zabrał głos o konstytucyi tego kraju.
Plotki maluczkie krążyły tymczasem między paniami o różnych pięknościach i chwilowych ich stosunkach serdecznych. Wiele zmian zaszło właśnie z powodu napływu młodzieży, śmiano się z niestałości, a niektóre z pań przepowiadały nawet z trafnością dziwną przyszłość i gotowe się były zakładać, kto jutro kogo porzuci i gdzie się z hołdami skieruje. Były to rzeczy powszednie i wielce zajmujące. Poważne damy, jak pani Krakowska i wojewodzina Podolska bawiły się niemi, nie mogąc już same uczestniczyć w tej uczcie życia, której młodzież używała z takim zapałem.
Na chwilę po odejściu marszałkowej, pani Grabowska została samą; brat zbliżył się do niej.
— Co ci jest? — szepnął.
— Po prostu, zła jestem.
— Z przyczyny?
— Sto bym ich znalazła, ale się gniewam na króla, to najważniejsza; laissez-moi.
— Czy tajemnica?